Ciągotki do marchewki |
|
artykuł z: "Gazeta Lubuska" z 25-26 V 2002r.
Zapach jedzenia rozchodzi się po piętrze Szprotawskiego Domu Kultury.
Prowadzi do sali, w której odbywa się I Ogólnopolski Dzień Promocji Wegetarianizmu. Na
stołach chleb razowy z pastą z soi i soczewicy, ugotowany ryż brązowy, soczewica i słodkie
ciastka. Po środku wielka miska z warzywami: marchewką, kapustą białą, fasolą szparagową
zieloną, brukselką, papryką i sfrytkowanymi ziemniakami. Wszystko usmażone na oliwie z
oliwek i przyprawione kminkiem indyjskim, pieprzem czarnym, gorczycą, kajenem, kurkumą...
To dzieło Piotra z Żar. Zanim stał się wegetarianinem nic nie potrafił gotować. Na sobotnim
spotkaniu co chwilę któraś z pań podchodzi, zachwala, że bardzo smaczne i prosi o przepis.
Polak i Eskimos
Imprezę zorganizował szprotawski oddział organizacji Viva: trzy osoby.
Wśród nich Rafał Spiak - wegetarianin od ośmiu lat.

Anioł w firmowej koszulce Viva
- Jestem mały i chudy - przyznaje Rafał. - I każdy, kto mnie poznaje myśli,
że to wina mojej diety. Zanim przestałem jeść mięso też tak wyglądałem. Razem z żoną często
robimy sobie wycieczki rowerowe do Zielonej Góry. Nikt nam nie wierzy, że dwóch chudzielców
odżywiających się warzywami pokonuje dystans 60 km w dwie i pół godziny.
Szprotawianin przestał jeść mięso ze współczucia dla zwierząt. Aspekt zdrowotny jest dla
niego ważny, ale przy podejmowaniu decyzji przeważyło okrucieństwo, z jakim zabijane są
zwierzęta, by człowiek mógł zjeść kawałek szynki lub karkówki.
Od kilku lat w Polsce nie ma już problemu z kupnem jedzenia dla wegetarian.
W każdym barze można dostać sałatki.
- Zamawiam na mieście pierogi ruskie - przyznaje Rafał. - Czasami pozwalam
sobie na odrobinę zwierzęcego białka (nieprecyzyjne sformułowanie dziennikarki- po prostu
czasem jadam nabiał, ale nie mięso - dopisek Anioła). Tydzień temu byłem na komunii
siostrzenicy i nie musiałem jeść samego ciasta. Siostra uprzedziła kucharki, by przygotowały
posiłek dla dwóch wegetarian. Były kotlety sojowe i gołąbki z kaszą.
Większe problemy ze stołowaniem się poza domem ma lek. med. Czesława
Kamińska-Komańska z Zielonej Góry. Jest witarianką. Energię do życia czerpie z energii
światła słonecznego zmagazynowanego w procesie fotosyntezy. Gdy pozostali uczestnicy
spotkania pałaszują chleb z soczewicą, zielonogórska lekarka czyta wykład na temat
szkodliwości jedzenia mięsa.
- 27 do 30 lat - tyle żyje człowiek odżywiający się mięsem, czyli np.
Eskimosi - mówi doktor Kamińska-Komańska. - Polskie przyzwyczajenia kulinarne są bardzo
podobne do eskimoskich. Dlaczego, gdy przez dłuższy czas nie jemy mięsa, czujemy do niego
ciągotki? Bo znajduje się w nim kwas mlekowy i puryny. W procesie trawienia powstaje z nich
substancja podobna do kofeiny. Mięso jest jak narkotyk.
Organizm to nie kanaliza
- W jaki sposób przyzwyczaić organizm do nowej diety? - pyta ktoś ze
słuchaczy. - Powoli, nie stwarzając sytuacji szokowych - odpowiada lekarka.
- Najpierw ograniczyć spożycie mięsa do jednej porcji w ciągu dnia, później do jednej w
miesiącu. Rozpoczęciu nowego sposobu odżywiania się sprzyja wiosna. Czasem choroba, która
zmusza do zmiany nawyków żywieniowych.
- A co pani doktor powie na temat diety Kwaśniewskiego opartej na
spożywaniu dużej ilości tłuszczu zwierzęcego? - pyta starsza kobieta. - Trzeba pamiętać, że
organizm to nie rura kanalizacyjna - mówi Cz. Kamińska-Komańska. Zużywa energię, by wydalić
to, co zjemy. A duże ilości tłuszczu prowadzą do odwapnienia organizmu, reakcji alergicznych,
osteoporozy. W mięsie nie ma wielu pierwiastków, które są nam potrzebne. Np. magnez
znajdziemy tylko w zielonych roślinach. Wegetarianizm może zapobiec wielu chorobom
cywilizacyjnym - otyłości, miażdżycy, cukrzycy, nowotworom. Zapewnia długowieczność i
zdrowie. Zła dieta wegetariańska może prowadzić do anemii, krzywicy, a nawet niedorozwoju
mózgu. - Każda dieta musi być różnorodna - tłumaczy doktor Kamińska-Komańska. - Obserwujmy
swój organizm. Zazwyczaj podpowiada, czego nam potrzeba. Jedzmy tylko wtedy, gdy jesteśmy
głodni. Bzdurą są ustalone godziny posiłku. Czasami może zdarzyć się tak, że cały dzień nie
będziemy potrzebowali pokarmu. - No to jak wytłumaczyć wegetarianina przy kości - pyta ktoś
ze słuchaczy. - Błędem ludzi nie jedzących mięsa jest spożywanie dużych ilości kisielu i
budyniu - odpowiada lekarka. - Tymczasem pokrywają one ścianki jelita i działają jak tapeta.
Utrudniają trawienie i wchłanianie substancji odżywczych.
Podatek na jajko
Wegetarianizm to nie tylko sposób odżywiania się. To zdaniem wielu
sympatyków sposób na życie. Nie tylko sprawia, że czujemy się zdrowsi, ale pomaga chronić
zwierzęta i środowisko naturalne. Na wyprodukowanie 1 kg wołowiny potrzeba 100 tys. litrów
wody - tyle samo, co na produkcję 100 kg ziarna. Z 10 hektarów ziemi można wyżywić dwóch
ludzi jedzących mięso albo nakarmić kukurydzą 10 osób, 24 zbożem, 64 - soją. Tymczasem ponad
12 mln ludzi rocznie umiera z głodu, a na paszę dla zwierząt hodowlanych przeznacza się
jedną trzecią produkcji zboża. 24 mld zwierząt się zabija. Rok temu amerykańscy ekolodzy
proponowali, by obłożyć podatkiem produkty żywnościowe, których wyprodukowanie jest
szkodliwe dla środowiska. Na szczycie listy znalazły się wieprzowina, wołowina, mięso reniferów, królików, wielbłądów, owiec, ser, jaja, masło, kurczaki, gęsi, kaczki, indyki, ryby i miód.
Ludzie nie jedzący mięsa są ponoć spokojniejsi. W mięsie udręczonych zwierząt jest bowiem
wysokie stężenie adrenaliny. Wegetarianie hołdują też zdrowemu trybowi życia. Nie palą
papierosów, nie piją alkoholu, uprawiają sport. W większym stopniu niż ludzie nie
przywiązujący wagi do zdrowia potrafią korzystać z tego, co oferuje przyroda.
- Z pokrzywy jest pyszna zupa jak szczawiowa - zapewnia doktor
Kamińska-Komańska. - A jak dodamy posiekaną do surówki, to i rodzina nie pozna - przekonuje
ktoś ze słuchaczy. - Kwiat akacji i czarnego bzu świetnie smakuje w cieście naleśnikowym -
dodaje lekarka. - Pani doktor, czemu moi mięsożerni znajomi po zjedzeniu kapusty skarżą się
na wzdęcia? Ja ich nie mam - pyta wegetarianin. - Do każdego posiłku sporządzonego z
kapustnych należy dodać trochę kminku i koperku - tłumaczy zielonogórzanka.
Po zjedzeniu wszystkich wegetariańskich pyszności uczestnicy I
Ogólnopolskiego Dnia Promocji Wegetarianizmu zaopatrzeni w ulotki propagujące niejedzenie
mięsa wybrali się na festyn zorganizowany na szprotawskich błoniach. Jak festyn piwny, to
nie zabrakło na nim kiełbas z grilla...
TATIANA MIKUŁKO
|
| |
|